Żyjemy w społeczeństwie, w którym próżności uczeni jesteśmy
praktycznie od najmłodszych lat. Każdy nawet oferujący usługi transportowe Wrocław snobem na pewno się nie rodzi, ale
powoli, czasem nawet nieświadomie, staje się nim. Przeważnie pod wpływem
presji, jaką wywiera nowe środowisko lub z powodu nadmiernych ambicji i
aspiracji pretendowania do tytułu kogoś lepszego... Niektórzy
wydają bajońskie sumy na snobistyczną dekorację mieszkania, inni kupują
ubrania prezentowane w snobistycznych miesięcznikach mody a jeszcze
inni zaczynają bywać i jadać w egzotycznych restauracjach.
A po co to wszystko? Aby podkreślić przynależność do danej grupy i zawsze móc utożsamiać się z dewizą: „mam to co najlepsze i najdroższe". Snobizm nie jest wyłącznie domeną Polaków. Ale bez wątpienia wyróżniamy się w tym aspekcie. I jesteśmy na najlepszej drodze do stworzenia tzw. klasy próżniaczej XXI wieku.
Najnowszy styl życia - „Bobo"Najmodniejsza dziś filozofia życia to „być Bobo". Bobo to całkiem subtelny skrót od słów "bourgeois bohemians", czyli mieszanka burżuazji i bohemy. Członek starej klasy próżniaczej zdobywał pieniądze dzięki przywilejowi urodzenia się w bogatej rodzinie i z pasją trwonił je na swoje snobistyczne używki. Współczesna klasa próżniacza to przekrój różnych osobowości i różnych zawodów - ekonomiści, prawnicy, pracownicy agencji reklamowych, managerowie czy wykładowcy uczelni wyższych... Tak naprawdę łączy ich tylko jedno: osiągnęli sukces w życiu nie dzięki pochodzeniu i dziedzicznemu majątkowi, lecz dzięki inteligencji i zaradności.
Bobo dorastają do małżeństwa późno - mężczyźni w wieku trzydziestu kilku lat, kobiety w granicach trzydziestki. Przed ślubem garściami korzystają z uroków życia. Zdobywają wykształcenie na najlepszych uczelniach, spotykają się ze przyjaciółmi w snobistycznych kawiarenkach na dyskusjach o filozofii Ericha Fromma, bronią doktoratów, malują na szkle, fascynują się hinduizmem, zajadają sushi, działają na rzecz ekologii i obrony praw mniejszości, promują zdolnych artystów...
Bobo tworzą i zarazem konsumują swoją własną kulturę. Bobo cechuje się zmanierowaną niedbałością mająca udawać biedę. A w rzeczywistości „niedbałe" spodnie Bobo kosztują fortunę. Bo Bobo jest w stanie wydać klika tysięcy na absolutnie ekologiczne i naturalne jeansy (autorstwa kultowego projektanta mody). Bobo jest skłonny zrobić debet na koncie i stać się właścicielem najbardziej trendy gadżetów, jakich przeciętny człowiek nie dostrzeże, ale za to doceni je każdy inny Bobo. I oto właśnie cała filozofia Bobo - kreować pozorny brak luksusu.
Nieustające zamiłowanie do lepszego - snobizmCoraz częściej powielamy i odtwarzamy filozofię życia, preferencje, gusta i przekonania ludzi, których uważamy za lepszych. Nie kierujemy się w życiu własnym zdaniem, za to nieustannie zastanawiamy się, jak nasze zachowanie czy poglądy byłyby ocenione przez grupę, której przypisujemy najwyższy prestiż.
Przy wszechobecnym trendzie bycia "naj", stajemy się zwykłymi snobami.
Rasowy snob bezkrytycznie pragnie naśladować cudze poglądy i sposób bycia. Dysponuje szczątkową wiedzą z danej dziedziny, a jednocześnie pragnie uczestniczyć w życiu sfer społecznych, które uważa za najlepsze i prestiżowe. Imponują mu ludzie z pierwszych stron gazet. Lubi otaczać się drogimi przedmiotami, na które nie stać większości ludzi. Koniecznie musi mieć to, co drogie i nieosiągalne dla przeciętnego Kowalskiego. Luksusowy apartament (urządzony oczywiście zgodnie z zasadami feng shui), piwniczka z najlepszymi francuskimi winami, weekend spędzony w najmodniejszym i najdroższym klubie w mieście, dodają snobowi pewności siebie i prestiżu.
Snoba cechuje nadmierne gadulstwo. Mówi tylko i wyłącznie o sobie. Snob jest bezczelnym leniem - woli udawać, że doskonale zna język norweski niż się go uczyć. Snob uwielbia opowiadać o bajecznie drogich wakacjach, spędzonych w egzotycznej scenerii i co najważniejsze w towarzystwie sławnych i równie bogatych osób jak on. Snob jest perfekcyjnym myśliwym najnowszych gadżetów, najbardziej popularnych ludzi i najbardziej pożądanych tematów rozmów w wyższych sferach towarzyskich. Meritum snobizmu jest wiedzieć to, czego inni nie wiedzą , przyjaźnić się z tym, z kim innych nie jest stać tę przyjaźń. Po prostu odróżniać się i wyróżniać.
Myślę sobie, że tak naprawdę snob to ma ciężkie życie. Życie snoba to ciągła walka o swoją pozycję. Z jednej strony wystawne kolacje, podróże i markowe ciuchy. Ale z drugiej ciągła walka, by nikt nie ujrzał jego prawdziwego oblicza. Snob tak naprawdę nie lubi siebie, ale stara się to skrupulatnie ukrywać. Nieustannie zmuszony jest do walki o własny wizerunek w oczach innych. Próżność w przypadku snoba to nic innego jak obrona przed jego własnymi brakami i wołanie o uwagę.
Czy naprawdę istnieje zdrowy snobizm?Nie chcę zupełnie potępiać tzw. snobowania się. Myślę, że może ono mieć także pozytywny aspekt - ale wyłącznie w momencie, gdy przyczynia się do kształtowania naszego własnego światopoglądu i może dodatnio wpływać na nasze życie.
Kiedy na przykład? Gdy to dla zdrowia i poprawy kondycji zaczynamy uprawiać Nordic Walking, a nie dlatego, że bo klasa wyższa lubuje się w tego typu rozrywkach. Gdy tak naprawdę z troski o własne zdrowie zaczynamy stosować zbilansowaną dietę śródziemnomorską lub zajadamy się lekką i zdrową kuchnią azjatycką a nie dla tego, że jest to w dobrym guście. Gdy tak naprawdę dla czystego relaksu i zregenerowania sił udajemy się do kurortu SPA i poddajemy się zabiegom o dziwnie brzmiących nazwach- a nie dlatego, że jest to najbardziej pożądana forma spędzania weekendów wśród tzw. elit.
Bo tak naprawdę patologia i prawdziwy problem pojawia się wówczas, gdy najbardziej smakują nam babcine gołąbki, ale wytrwale pokonujemy wstręt i obrzydzenie, zjadając potrawę z surowej ryby i ryżu zawiniętą w wodorosty, bo... chcemy przynależeć do uprzywilejowanej klasy wyższej. Tyle, że to chyba już nie snobizm, ale czysta hipokryzja.
A po co to wszystko? Aby podkreślić przynależność do danej grupy i zawsze móc utożsamiać się z dewizą: „mam to co najlepsze i najdroższe". Snobizm nie jest wyłącznie domeną Polaków. Ale bez wątpienia wyróżniamy się w tym aspekcie. I jesteśmy na najlepszej drodze do stworzenia tzw. klasy próżniaczej XXI wieku.
Najnowszy styl życia - „Bobo"Najmodniejsza dziś filozofia życia to „być Bobo". Bobo to całkiem subtelny skrót od słów "bourgeois bohemians", czyli mieszanka burżuazji i bohemy. Członek starej klasy próżniaczej zdobywał pieniądze dzięki przywilejowi urodzenia się w bogatej rodzinie i z pasją trwonił je na swoje snobistyczne używki. Współczesna klasa próżniacza to przekrój różnych osobowości i różnych zawodów - ekonomiści, prawnicy, pracownicy agencji reklamowych, managerowie czy wykładowcy uczelni wyższych... Tak naprawdę łączy ich tylko jedno: osiągnęli sukces w życiu nie dzięki pochodzeniu i dziedzicznemu majątkowi, lecz dzięki inteligencji i zaradności.
Bobo dorastają do małżeństwa późno - mężczyźni w wieku trzydziestu kilku lat, kobiety w granicach trzydziestki. Przed ślubem garściami korzystają z uroków życia. Zdobywają wykształcenie na najlepszych uczelniach, spotykają się ze przyjaciółmi w snobistycznych kawiarenkach na dyskusjach o filozofii Ericha Fromma, bronią doktoratów, malują na szkle, fascynują się hinduizmem, zajadają sushi, działają na rzecz ekologii i obrony praw mniejszości, promują zdolnych artystów...
Bobo tworzą i zarazem konsumują swoją własną kulturę. Bobo cechuje się zmanierowaną niedbałością mająca udawać biedę. A w rzeczywistości „niedbałe" spodnie Bobo kosztują fortunę. Bo Bobo jest w stanie wydać klika tysięcy na absolutnie ekologiczne i naturalne jeansy (autorstwa kultowego projektanta mody). Bobo jest skłonny zrobić debet na koncie i stać się właścicielem najbardziej trendy gadżetów, jakich przeciętny człowiek nie dostrzeże, ale za to doceni je każdy inny Bobo. I oto właśnie cała filozofia Bobo - kreować pozorny brak luksusu.
Nieustające zamiłowanie do lepszego - snobizmCoraz częściej powielamy i odtwarzamy filozofię życia, preferencje, gusta i przekonania ludzi, których uważamy za lepszych. Nie kierujemy się w życiu własnym zdaniem, za to nieustannie zastanawiamy się, jak nasze zachowanie czy poglądy byłyby ocenione przez grupę, której przypisujemy najwyższy prestiż.
Przy wszechobecnym trendzie bycia "naj", stajemy się zwykłymi snobami.
Rasowy snob bezkrytycznie pragnie naśladować cudze poglądy i sposób bycia. Dysponuje szczątkową wiedzą z danej dziedziny, a jednocześnie pragnie uczestniczyć w życiu sfer społecznych, które uważa za najlepsze i prestiżowe. Imponują mu ludzie z pierwszych stron gazet. Lubi otaczać się drogimi przedmiotami, na które nie stać większości ludzi. Koniecznie musi mieć to, co drogie i nieosiągalne dla przeciętnego Kowalskiego. Luksusowy apartament (urządzony oczywiście zgodnie z zasadami feng shui), piwniczka z najlepszymi francuskimi winami, weekend spędzony w najmodniejszym i najdroższym klubie w mieście, dodają snobowi pewności siebie i prestiżu.
Snoba cechuje nadmierne gadulstwo. Mówi tylko i wyłącznie o sobie. Snob jest bezczelnym leniem - woli udawać, że doskonale zna język norweski niż się go uczyć. Snob uwielbia opowiadać o bajecznie drogich wakacjach, spędzonych w egzotycznej scenerii i co najważniejsze w towarzystwie sławnych i równie bogatych osób jak on. Snob jest perfekcyjnym myśliwym najnowszych gadżetów, najbardziej popularnych ludzi i najbardziej pożądanych tematów rozmów w wyższych sferach towarzyskich. Meritum snobizmu jest wiedzieć to, czego inni nie wiedzą , przyjaźnić się z tym, z kim innych nie jest stać tę przyjaźń. Po prostu odróżniać się i wyróżniać.
Myślę sobie, że tak naprawdę snob to ma ciężkie życie. Życie snoba to ciągła walka o swoją pozycję. Z jednej strony wystawne kolacje, podróże i markowe ciuchy. Ale z drugiej ciągła walka, by nikt nie ujrzał jego prawdziwego oblicza. Snob tak naprawdę nie lubi siebie, ale stara się to skrupulatnie ukrywać. Nieustannie zmuszony jest do walki o własny wizerunek w oczach innych. Próżność w przypadku snoba to nic innego jak obrona przed jego własnymi brakami i wołanie o uwagę.
Czy naprawdę istnieje zdrowy snobizm?Nie chcę zupełnie potępiać tzw. snobowania się. Myślę, że może ono mieć także pozytywny aspekt - ale wyłącznie w momencie, gdy przyczynia się do kształtowania naszego własnego światopoglądu i może dodatnio wpływać na nasze życie.
Kiedy na przykład? Gdy to dla zdrowia i poprawy kondycji zaczynamy uprawiać Nordic Walking, a nie dlatego, że bo klasa wyższa lubuje się w tego typu rozrywkach. Gdy tak naprawdę z troski o własne zdrowie zaczynamy stosować zbilansowaną dietę śródziemnomorską lub zajadamy się lekką i zdrową kuchnią azjatycką a nie dla tego, że jest to w dobrym guście. Gdy tak naprawdę dla czystego relaksu i zregenerowania sił udajemy się do kurortu SPA i poddajemy się zabiegom o dziwnie brzmiących nazwach- a nie dlatego, że jest to najbardziej pożądana forma spędzania weekendów wśród tzw. elit.
Bo tak naprawdę patologia i prawdziwy problem pojawia się wówczas, gdy najbardziej smakują nam babcine gołąbki, ale wytrwale pokonujemy wstręt i obrzydzenie, zjadając potrawę z surowej ryby i ryżu zawiniętą w wodorosty, bo... chcemy przynależeć do uprzywilejowanej klasy wyższej. Tyle, że to chyba już nie snobizm, ale czysta hipokryzja.
Komentarze
Prześlij komentarz